Kolejna boska górska kartka, choć samych gór nie widać... Przysłał ją z Chin Huang Hai. Na zdjęciu mamy widok na chmury, które otaczają szczyt góry Emei w prowincji Sichuan, na wysokości 3077 m.n.p.m. Góra ta jest dokładnie chińskim odpowiednikiem naszej Częstochowy, dla buddystów stanowi miejsce święte, z którym wiążą się legendy. Boddysatwa Puxian od trzech lat tułał się na swoim ogromnym białym słoniu między Indiami a Chinami w poszukiwaniu idealnego miejsca na pustelnię. Był wybredny: tu mu się nie podobało, tam się nie mógł skupić. Wędrówka
Świętego dobiegła wreszcie końca w górach masywu Emei w
południowo-zachodnich Chinach, kiedy to pojąc słonia w stawie, ujrzał
wśród chmur rękę Buddy uniesioną w geście pozdrowienia. Oczywiście
Puxian odczytał to jako znak, odprawił słonia, zbudował sobie koło
stawu szałas, po czym spędził tam następnych 40 lat na medytacji. Od tego czasu następcy Puxiana wznieśli w masywie Emei ponad 200
buddyjskich klasztorów, z których około 30 funkcjonuje do dziś. Jako
jedna z czterech najświętrzych gór chińskiego buddyzmu Emei przyciąga
rzesze pielgrzymów od 1300 lat. I nic dziwnego, bo ja nawet pisząc to, czuję atmosferę i magię tego miejsca...
Fantastyczna historia!
OdpowiedzUsuńmoze sie zamienia, czestochowa za to?
OdpowiedzUsuńNa ich miejscu i za Warszawę bym tego nie oddała ;)
OdpowiedzUsuńej a co to w lewym gornym rogu? ta smuga?
OdpowiedzUsuńKartka dotarła do mnie po prostu zniszczona, tam akurat była zagięta...
OdpowiedzUsuń